Wełniany koc
palę papierosa
siedzę w fotelu
patrzę na fontannę
która kupiłem nie wiem
po co
szukam dla niej miejsca
kiedyś kiedy
mieszkałem gdzie
indziej
w mieście z widokiem
na Ślężę
lubiłem fontanny
tego miasta
delfiny gnomy
świat uśmierconych
jak się racjonalistom
zdawało
pod światów spoglądających
na ludzi z pobłażliwym
uśmiechem wiecznie
trwałych podszewek
bez których
one to wiedzą
nie istniała by
nasza trójwymiarowa
płaskość
siedząc w fotelu
palę papierosa
kiedy Ty pojawiasz
się w drzwiach
z wełnianym kocem
przykrywasz mi
nogi
zabierając papierosa mówisz
chłodno się zrobiło
kochanie
całujesz
siadając na poręczy fotrla
tulisz się i
pytasz
czy to dlatego tak
chlodno
że uśmiercamy świat
nasztch
podszewek
i rowniesz wślizgujesz się
pod koc
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.