Widmo
Biegnę, płaczę, biegnę by przetrwać.
Ze sztyletem w sercu ruszam,
drepczę szaleńczo po idealnym kole,
po konstelacji samobójców.
Biegnę bez konsekwencji,
jedynie z przeczuciem.
Dążę do tego widma.
Widma, które zgasi wreszcie
ogień, w którym się spalam.
Płonę opętany duchami przeszłości.
Wrzeszczę:
Nakarm mnie znowu!
Poczuj mnie tutaj!
Poczuj to widmo!
I przypomnij mi o co walczymy.
Wołam, rozpaczam, wołam
do czegoś tam w niebie.
Wołam bo wiem, że ty jesteś gdzieś tam.
Rzuć mnie w przestworza, a
może odejdę, a widmo odejdzie razem ze
mną.
Może odejdę tak po prostu.
Wszystko się kiedyś kończy.
Myślisz, że to już koniec, ale dusza
w słowach jest ukryta.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.