Widok za oknem
Przyjacielowi...którego obym kiedyś odzyskała
Bezszelestne dni mijają
jak mgła z łez
utkana bólem serca
tęsknotą za światłem
ręką drżącą z zimna
Migocze za oknem
mały ognik raju
deszcz go rozmywa
burza oczy oślepia
Zatrzaśnięty zamek
opiera się palcom
Wiatr szarpie płomieniem
bije w szybę gałęzią
drwiąc z agonii
Parapet mokry od krwi
dłonie rozdarte od klamki
konające wraz z sercem i umysłem
Młotek do wolności
gdzies leży
Gdybyś wiedział, jak było...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.