Wieczorna schadzka
umówiłam się z księżycem
na słowicze trele
w zagajniku przy ruczaju
w majową niedzielę
wystroiłam się odświętnie
trzeba szczerze przyznać
wszak to księżyc płeć przeciwna
chociaż nie mężczyzna
że po deszczu dość obfitym
ledwo dzień niecały
trawa świeża i soczysta
jaśminy pachniały
w noc tak parną dla mnie świecił
mój kawaler złoty
ja niechcący zaskoczyłam
marcujące koty
te rzecz jasna w popłoch wpadły
czyniąc głośny raban
uskoczyłam ze dwa kroki
w coś grząskiego wpadłam
i wróciłam nocną schadzką
ciut rozczarowana
w brudnej i rozdartej sukni
w błocie po kolana
Komentarze (7)
Wspaniale ,pozdrawiam
"Umowilam sie z ksiezycem na slowicze trele", brzmi
jak cudowna bajka.piekny wiersz.++++
Bardzo fajny;)))
Wesoły klimat wiersza.Fajny.
:))))) świetny wiersz :)))
Pozdrawiam :)
Oj,piękny ten Twój\kawaler złoty\ cudna perspektywa
randki z księżycem.Wiersz super napisany,klimat jak
zaczarowany,wiersz bardzo wesoły,bardzo mi się podoba!
no to się faktycznie randka z księżycem nie udała ;-)
ale wierszyk wyszedł świetny :-)