***
Zalegasz mi w piersi ciężkim oddechem,
każdej nocy
i rano budzę się samotnie lekka, gdy
dnieje.
Zastygasz krwią naszych romansów w letnie
poranki,
później czekasz do zimy na roztopy moich
marzeń.
Już śpiąc powiek nie zamykam, to strach,
bo każdy ten szmer w płucu lewym obco
brzmi, bez ciebie.
Tobie też łomocze pod skórą ukryta
wojna,
twoja armia moich pocałunków.
Zalegasz mi w głowie ciszą obsesyjną, w
każdej myśli
i w sekundę rozrywa mą pierś miłość, pulsem
szalonym.
Zastygasz mi w oku naszej niewiedzy
jesienną łzą,
Czekasz na następny przypływ i milkniesz w
huku.
Już nadgarstki mam blade, rozkosznie nie
boli,
nie okalasz ich sobą, ciepłym oddechem.
Ty też jesteś t ą nieludzką tęsknotą,
zanurzę
dłonie w znajomych ścieżkach twojej
euforii.
Komentarze (1)
interesujący wiersz mimo ciężkich miłosnych metafor,
wciąga i pobudza wyobraźnie.