***
Na hotelowych schodach rozpusty
potknęłam się o miłość.
Leżała pognieciona,
zmięta, zużyta.
Śmierdząca wczorajszą godziną
żałośnie kwiliła.
Spojrzałam pogardliwie.
Gonił mnie czas.
Wdepnęłam lakierkiem,
musnęłam lateksem
i szybkim, zdecydowanym krokiem
wspięłąm się po zimnych stopniach
na samą górę
(gdzie niecierpliwie czekał grzech),
by z ostatniego piętra
zaliczyć upadek
moralności.
Komentarze (2)
Zdecydowane zwroty sprawiają, że wczytuje się w wiersz
na tyle mocno, że pod koniec nie wierzy się, że to już
koniec;Ptrochę nie grmatyczny ten komentarz... ale
jakoś nie umie go poprawić...
w interesujacy sposob przedstawiona moralnosc -
zdecydowane zwroty - przeczytalam z przyjemnoscia