---
Niczym stary lew
rozwieram nozdrza ku górze
wypatruję gdzieś rozpostartego zmierzchu
liczę na cichy życia kres u podnórza gór
nadziei
*
Gdybym tylko mogła uzbierać kamienie
i wybudować zamek dla Jego spokoju...
stać zawsze obok i czuwać nad gniewem
kłaść spać z marzeniami ziszczonymi w
dłoni...
*
Odkąd pamiętam Jego rady uspokajały mnie
nie chcę by burze rozwiały Jego
marzenia!
.....
Nie zdążyłam dokończyć...Niech już tak zostanie
autor
ashanti
Dodano: 2006-10-10 16:41:04
Ten wiersz przeczytano 483 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.