***
Pożar jest we mnie,
co duszę rwie,
zdmuchuję popiół,
ogień syczy mi nie!
Pobiłam lustra,
włosy ściełam -
szkarłatnej pożogi
się nie pozbyłam.
I w wodę bystrą się rzucałam,
i w wodę cichą zanurzałam,
a ogień wewnątrz niezmiennie woła,
płomieniem ciągłym,
rozszalałym,
niewygasłym,
nieprzebrzmiałym.
Pożar jest we mnie,
co duszę rwie,
i żarem wieje, dusi mnie,
z czerwieni w karmin,
żółci się,
śmiejąc się do mnie,
wszystko chce.
Czasem tak myślę - opadnę,
już chłodną sadzą,
jak się wypalę do dna.
Rozwieje mnie wiatr na hali,
i gdzie leżę nie zgadniesz,
i mogiły nie dadzą,
zniknę,
jak jesienna mgła.
Komentarze (5)
banalny to moze za mocno powiedziane, ale jest tu
kilka dość poważnych potknięć, przede wszystkim jest
przearchaizowane, szkarłatna pożoga, rozszalałym,
wszystek, mogiły - to nie do przyjęcia. ponadto zbyt
duzo patosu wzmożonego inwersjami, duszę rwie, cała
wyliczanka o płomieniu, żarem wieje, dusi mnie, nie
brzmi to najlepiej. wiersz do porzadnego
przepracowania.
Nie wiem czy byłby banalniejszy - to zależy od tytułu.
Klimat i nastrój oddany po mistrzowsku. Więcej nie
napiszę bo... nie jestem fachowcem. :)
bo byl by jeszcze bardziej banalniejszy...
Ciekawy wiersz, tylko dlaczego nie ma tytułu?
Kobietywolniej sie od mężczyzn rozgrzewają i
zapalają,ale jak się już rozplomieniom,to potrzebny
jest do takiego pożaru bardzo doświadczony strażak z
doskonałym sprzętem gaśniczym ,bo byle czym go ugasić
się nie da!Po mistrzowsku oddany klimat kobiety
niezaspokojonej...plus trzeci