M ą ż
przychodził
jak mdłości w poplamionych spodniach
przepoconej koszuli cuchnący
podłym tytoniem i przetrawionym winem
kpiąco
z aktem małżeństwa w brudnej łapie
obmacywał nachalnie swoja własność
głupia mina kilka spazmów zwierzęcych
potem
donośne chrapanie padłego bohatera
wpija się w palec obrączka
drąży policzek łza samotna
cicha
Komentarze (15)
Trzeba powiedzić NIE.
no cóż brutalna prawda bywa i tak
pozwole sobie na chwile ciszy.... nad naiwnoscia wielu
żon ktore wciaz wierza i maja nadzieja ze bedzie
lepiej...ze bedzie jeszcze pieknie...ze na dobre i na
zle...same robia sobie krzywde i czesto swoim
dzieciom... przysiega malzenska obowiazuje obie
strony...a nie tylko jedna... wiersz porusza we mnie
bolesne struny i mam do tego tematu stosunek bardzo
emocjonalny....
Chwała Panu Bogu że to było w przeszłości,wiem coś o
tym...z własnego życia.
ten ból w wierszu...brutalnie prawdziwy i życiowy
wiersz
Mam na ciebie papier, mogę zrobić wszystko. Aj,
niektórzy mają podłe życie.
Wiersz piękny sytuacja brutalnie niesmaczna. Winna
uległość i brak chęci walki...
Niestety...życie...Smutne,ale prawdziwe.Tak można to
skomentować...
echhh....Dlaczego ludzie potrafią być tak
okropni?......Wzruszający i jednocześnie strasznie
poruszający wiersz....echhh
przeczytałem nie komentuję bo się agresor mi włączy i
oby to tylko był wiersz oby tylko...
oj życie, samo życie i nie wszystko da się
zreformować...
Smutny , życiowy wiersz. Pozdrawiam
Oj wiem jak potrafi obrączka parzyć w palec... Bardzo
podoba mi się Twój wiersz. Pozdrawiam:)
Smutna rzeczywistość romantycznej chyba miłości.
Niech komentarz mój będzie milczeniem.