Wiersz niegodny rymu
Zakupy są jak balast. Przyginają plecy.
Bardziej niźli pokora wielce
czołobitnych.
Ramiona opadają na codziennych schodach
niżej niż z beznadziei i bezradnej
myśli.
Dla jednych codzienności i fizyczne bóle
są bardziej abstrakcyjne niż płótna
Picassa,
albo nauki ścisłe. A pękate torby
nie mieszczą się w ich głowach; są
nieestetyczne,
jak na łydkach żylaki, halluksy na
stopach...
Czy można taki banał opiewać, ukochać?
Wpisać w wiersz regularny, ubrać w patos
słowa?
Nie trzeba, nie przystoi... Zacznijmy od
nowa:
Zakupy są balastem! Do szafek z tych
toreb!
Napiszmy coś pięknego jak wietrzne
`amore`.
Komentarze (34)
Poproszę o listę zjawisk poetyckich, heh.
U Ciebie zawsze wiersz.
W cierpieniu nic poetyckiego nie ma.
Ono też nie uszlachetnia.
Dobry wiersz.
Taaak, nie każda codzienność jest szara. Bardzo
ciekawie opisana refleksja, jakże mi bliska.