Wiersz wyszemrany z lasu
To była wczesna jesień.
Ukochany las kołysał
do snu pełną piersią
zielonych jeszcze liści.
W brzuch polany wpuszczał.
A wiatr tworzył fale,
którymi płynął cicho
duch zamierzchłych czasów.
Nad płonącym ogniskiem
noc przygarniała gwiazdy.
Słabo migotliwe w objęciach
zaczynały bardziej błyszczeć.
I pchała się na świat, by zaświtać,
myśl, że ten las i niebo,
że gwiazdy, wiatr,
miejsca wokoło polany,
kiedy nas nie będzie…
na kamieniu kamień,
one - tu za nas zostaną.
Komentarze (20)
Kamień dużo przetrwa
lecz my nie... szanujmy naturę i środowisko :)
pozdrawiam:)
Oj nie wiem czy one zostaną za nas, czy po nas :). One
są i będą. A po nas zostaną na jakiś czas wspomnienia.
Ale na krótko. Bardzo krótko. Ładnie piszesz :).
Pozdrawiam :)
las też się zmienia, co prawda dużo wolniej niż my,
ale jednak. Ogromne polany w moim starym lesie zarosły
drzewami...
My możemy zostać w pamięci bliskich na pokolenie albo
dwa. Przyroda na wieki przetrwa. Dlatego szanujmy
środowisko, w którym żyjemy, by nasze wnuki też się
cieszyły. Pozdrawiam serdecznie:)
Dobra, prawdziwa refleksja. Po nas zostanie tylko
kamień na kamieniu, a po nas ciche echo będzie powoli
znikać. Pozdrawiam serdecznie.