Wiolinowa wirtuozeria
Koledzy kobiet kochali wiele
a on namiętnie swą wiolonczelę
stroił jej struny, kształt polerował
potem troskliwie w futerał chował .
Nie był ciekawy co jest w spódnicy
on palce tulił do podstrunnicy
wciąż pieścił pudło rezonansowe
wydobywając dźwięki bluesowe.
Próżno tłumaczą mu przyjaciele
co traci wielbiąc tę wiolonczelę
jest to instrument bardzo kobiecy
oddaj go rąk ich i udom pieczy.
Trwał w tym muzycznym zauroczeniu
instrumentalnym zacietrzewieniu
aż kiedyś podczas koncertu wiosną
wzrok jego ujrzał buzię radosną
wiolonczelistki, która w ekstazie
wprawiała smyk i struny w mariaże
piorun go strzelił z jasnego nieba
z nią mi utworzyć duet potrzeba.
Teraz on pieści jej wiolonczelę
symfonię zmysłów gra na jej ciele
dotyka gryfu z główką ślimaka
i nie uchodzi już za dziwaka.
Komentarze (6)
E, no super.Pozdrawiam.
Bo każda potwora, znajdzie swojego amatora.
I wiolonczelistę piorun w końcu trafił.
Pozdrawiam:)
Wiolonczela sprawę rozwiązała,
a ręka autora pięknie to spisała
Dobrej nocki życzę.
Dobry, uroczy, obrazowy, uczuciowy wiersz:)
Pozdrawiam serdecznie
Fajny dowcipny i erotyczny tekst.
Pozdrawiam:)
Ładny wiersz, przypomniał mi starą piosenkę:
"...Prześliczna wio, wiolo, wiolonczelistka la la la
Prześliczna wio, wiolo, wiolonczelistka
Jej oczy lśnią, la la la, jej usta drżą, la la la.
Gdy dłonią swą, la la la, struny przyciska..."
Miłego dnia.