Wiosenny spacer
Dla syna i synowej w rocznicę zakupu farmy.
Dziś mój ukochany majowa niedziela.
Pójdziemy na spacer, tam gdzie sad
kwitnący.
Niech ten zapach kwiecia serce rozwesela.
Cieplutki wiaterek, jest taki kojący.
Zobacz, już śliweczki bielą obsypane.
Mandarynki bordem już stroją gałązki.
Ogromne czereśnie, jak łąki obsiane.
Za pachnącym kwiatkiem widać już zawiązki.
Czuję w tym zapachu lepką woń złocistą.
Tam dalej morele różem malowane.
Jeszcze tylko pączki, nie zobaczysz
listka.
Wokół stoją ule, to pszczółek
mieszkanie.
Wspomnij moja miła, tyle lat minęło.
Wtedy jeszcze młodzi, sadziliśmy drzewa.
Nasza ciężka praca. Jak popatrzeć miło.
Żeby mieć owoce też pracować trzeba.
20 lat prowadzą wzorowo farmę, winnicę i winiarnię. Radość z sukcesów nie daje im odpocząć. Zapracowani i szczęśliwi.
Komentarze (36)
Pięknie opisany majowy sad...wyobrażam sobie ile tam
trzeba włożyć pracy...pozdrawiam cieplutko z
podobaniem :)
Obrazowo... zatęskniłam za wiosną :)
Piękny ten sad majowy i wiersz też piękny, pozdrawiam
Broniu serdecznie :)
Niezwykle urokliwe są Twoje wiersze
Pozdrawiam ciepło :)
Serdecznie dziękuję za miłe komentarze.
Piękny, sercem miłości do dzieci pisany, pozdrawiam
ciepło, udanego weekendu.
Wiersz od matczynego serca - chwalebny wielce. Z
pozdrowieniem Broniu.
Pani Bronisławo, kłaniam się nad kunsztem i pozdrawiam
serdecznie.
;)
Piękny wiersz dedykowany najbliższym.
Nic tylko podziwiać, zarówno wiersz, jak i pracowitość
jego bohaterów.
Pozdrawiam serdecznie :)
Serdecznie dziękuję za miłe komentarze.Pozdrawiam.
To budujące, gdy można dobrze żyć z własnego biznesu.
Miły wierszowany gest dla syna i synowej.
Pozdrawiam Broniu :)
Łady i delikatny wiersz wiosenny.
Pozdrawiam serdecznie
Bardzo przyjemnie się czyta, takie sercem pisane
wiersze.Gratulacje dla syna i synowej.
Pozdrawiam porannie.
Cudowny podziw zapachem kwiecia...
Miłego dnia Broniu:)
Serdecznie dziękuję za miłe komentarze. Jak szeroko
śmieją się usta gdy się widzi dzieci szczęśliwych. U
mnie w dzieciństwie tak nie było. Zaraz po wojnie
zmarła nam mama. Zostało nas 9-cioro dzieciarni.
Czworo starszych wyjechało szukać pracy, a ja maluch
jedenastoletni zajęłam się młodszymi od siebie w tym
siostrą po Haine Madina. Ojciec z rozpaczy pił.
Przyrzekłam mamie juz na grobie,że jak podrosnę to
zabiorę chorą siostrę i malutkiego brata do siebie.
Pomagałam wszystkim. Dożyli u mnie siostra i ojciec
bez grosza od państwa. Mnie zostawił maż z trojgiem
dzieci. Nauka i praca bez końca. Serdecznie
pozdrawiam.