wiosna
na linii parapetu
wąskotorowa ciuchcia wspina się
po lodowcu Etny
na czarnych polach
wystygłej lawy
bielą kwitną drzewa migdałowców
mam czarne usta
umazane sosem z atramentu ośmiornicy
i tylko boimy się wiosennych przymrozków
w gajach pomarańczy
żeby się zbiory udały...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.