Własne niechciane cienie
Ciemność nocy rozświetla blask pioruna
Stoję w oknie i rysuję na mokrej szybie
Z kropli spływających po szybie niczym
rzeki
Próbuję wyczytać niedaleką przyszłość
Głośny huk burzy jest niczym młot kowala
Wiem, że on gdzieś tam kuje gorący mój
los
Co mam robić, jak kroczyć ścieżką życia
Pytam strapione sumienie, nie dostaje
odpowiedzi
Czuję się jak wielki dzwon, w którym bije
bezuczuciowe serce
Może prześpię tę burzę, a gdy rano się
obudzę
Będzie piękny dzień, delikatny powiew
wiatru
I cisza, tylko ja ją usłyszę, porozmawiam z
nią
Wyleczę chore serce, ukoję strapioną duszę,
wyrzucę niepotrzebne smutki
Jak ciężko samemu grać na loterii życia
Jak ciężko gdy naprzeciw staje przeciwnik
nieraz silniejszy
Jak trudno powalić na ziemię własne,
niechciane cienie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.