Wlazł kotek na płotek i mruga XXIX
Dziś wiersz w stylu jednej z bejowych poetek – zgadnijcie której
??? – Mrugająca kociość
Gdy burość nocy luna rozsrebrzy, krople
deszczowe
Błysną jak kolia nim się rozpłyną w
wielkiej kałuży,
Świeżym powiewem płuca napełni wietrzność
po burzy,
A kapeluszność swojską ciepłotą otuli
głowę,
Jestestwo moje idzie ulicą pluchą
spłukaną,
W świetle latarni i w blasku luny stawia
swe kroki,
Wtem widzi: Stoi przy jakimś placu płot
dość wysoki,
A z niego kociość mruga w dal smutną,
mgłami usłaną.
Płynie mruganie z miaukiem bolesnym i
wsiąka w ciemność
Mleczność oparu skargę wycisza i szpilek
stukot,
Przycichł szumiciel, miejsca by zasnąć z
uporem szuka,
Snuje się za mną łagodnym tchnieniem
uliczką senną.
Lecz mnie i jemu zasnąć się nie da w noc
srebrem strojną,
Bo to mruganie z płotowatości – kradnie
spokojność.
Komentarze (17)
Niezwykle wyrafinowana zabawa słowem.
Jastrzu - nie wiem czy ktokolwiek na Beju potrafi tak
pisać.
Łączę niskie ukłony :)
Lubię Twojego kotka Dobranoc ...