wołanie z karmnika
gdy wiosna jeszcze nie zadomowiła się do końca...
sikora z kowalikiem raz wdała się w
dyskusję
kto może zjeść dziś pierwszy a kto ma
przybyć później
i z tego powstał hałas okropny
niesłychanie
aż zwiedziały się wróble że podano
śniadanie
do stołówki przybyły ziaren nieco
podłubać
a za nimi kolejka głodnych skrzydlaków
długa
sójki znów zapomniały gdzie schowały
żołędzie
więc przybyły zuchwałe myśląc że uczta
będzie
zajadając się smalcem wrzeszczały w
niebogłosy
co zwabiło ciekawskie znudzone ostem
kosy
dzięcioł zostawił drzewa robak głęboko
siedzi
zerwał słoninkę nie patrząc co zjedzą
sąsiedzi
sikorki walą do okien wzywają pomocy
smutne że nikt nie przyjdzie i dużych nie
przepłoszy
więc zamiast ptaszki gonić poproszę was
tutaj grzecznie
karmcie nasze skrzydlaki gdy zima mrozem
zetnie
Komentarze (6)
Uroczy wierszyk. Podoba mi sie Twoj styl wiaterku:)
Poruszasz serca i sumienia, mam nadzieje że ludziska
zastanowią się na chwilę.
Tak, wiersz z przesłaniem, bardzo ładny.
Pozdrawiam
Fajny, wesoły, bardzo mądry. Duży plus :)) Pozdrawiam
cieplutko :)))
Wesoły, ciekawy, z przesłaniem. Brawo ;)
Brawo :-) Piękna odezwa do ludzkich serc :-) jak
najbardziej jestem za :-)