Wolę
Kolcami obrosłam
pewnie już dawno.
Zgnieciona jestem
powłoką niewidzialną.
Pragnę, mówię, obiecuję,
ale nie potrafię.
Wciąż ranie
w momentach słabości.
Mogę nieść tylko
to co moje.
Nikt mnie nie pokocha,
bo każdego ukłuje.
Ból sprawiam
istnieniem swoim.
Wolę umrzeć
niż zabijać innych.
Wolę uciec
niż zmienić.
Wolę dać wolność
niż trzymać w nieszczęściu.
Próbuje uśmiech
innym dawać.
Być silną, stabilną
budowlą betonową.
Zepsuta od środka,
gniję niezauważalnie.
Spytasz czy w porządku?
Przytakne tak zwyczajnie.
Bo każdy ma ból,
a mój jest za mały
by ktokolwiek
był nim zainteresowany.
To niepotrzebne trapić otoczenie
w cichym kącie odejdę.
Wolę umrzeć
niż zabijać innych.
Wolę uciec
niż zmienić.
Wolę dać wolność
niż trzymać w nieszczęściu.
Komentarze (20)
Dramatyczne rozważania...
Trzeba i na nie znaleźć czas i słowa.
Serdecznie pozdrawiam :)
Człowiek jest niedoskonały o Bóg o tym dobrze wie i
przebacza. Każdy z czytelników nógłby złożyć nieco
podobną samokrytykę. Pomimo błędów jesteśmy
wartościowi.
Bardzo dobry wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
najmocniejsze rany zadaje się w obronie własnej
(czasem wyimaginowanej)
Pełen dramatycznego poświęcenia ale i wzniosłości...
pozdrawiam pięknie
Smutny ten wiersz, coś się w życiu posypało. Czas
naprawić? Pozdrawiam.