Woń starych jaj
pewien dziennikarz płonna skała
by móc zaistnieć na orbicie
odsunął śluzę w krypcie szamba
serwując nam smrodliwy wyciek
wielki profesor od donosów
wychodzi z spodni z skarpet z butów
by uzasadnić bezzasadne
finansowanie instytutu
ludzie bez pracy bez perspektyw
do wiatru wystawieni równo
ze szpalt z ekranu internetem
dostają teczki czyli g...
cyniczni salonowi gracze
z nabożną twarzą cierpiętnika
mamroczą klątwy zgniłych zaklęć
zasuszyć ich i
do śmietnika
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.