wracam do domu...
Żegnaj!Wracam do królestwa mroku,
to nie Twoja wina,po prostu nie potrafię
głośno Cię nie kochać!
Nie potrafię nie wyznawać Ci tego po
cichu,
nie potrafię udawać,jak Ty,że nic w mym
sercu się nie zmieniło!
Żegnaj więc,wracam tam,do swego świata,
gdzie zimno i ciemno,gdzie nie ma prawa
łaski.
O,Samotności!Przygarnij mnie!
Tak!Dobrze słyszysz!Teraz Ciebie chcę!
Dość tej walki o uczucie!Dość złudzeń,że
życie to bajka!
Zamknij mnie w najciemniejszej celi,męcz i
katuj!
Nie mogę powstrzymać łez!Boże!Pęka mi
serce!
Nie mów mi nawet,że jest,jak jest!Nic nie
będzie jak przedtem!
To nie Twoja wina,chciałaś pielęgnować
najsłodszą tajemnicę,
nie skusił Cię zakazany owoc,choć
pokochałaś mnie nad życie.
To moja wina,mój jeden grzech!
Chciałem się spełnić w ramionach Twych,nie
patrząc na losów nasz bieg!
Zamknę się w celi,muszę popłakać,
muszę zrozumieć wreszcie!Szczęście jest dla
wybranych!
Błagam!Nie dziś!Dziś nie mówcie mi,że "to"
czeka nieopodal,
zwiedziłem już wiele krain,nie znalazłem
Anioła!
Nie chcę już szukać,mam prawo żyć
chwilą!
On sam przyjdzie,gdy zechce,a jeśli nie to
już mi powoli jest wszystko jedno.
Dlaczego?Banalne pytanie!
Kocham!Nie ma jej tu,nigdy przy niej nogi
nie postawię!
Boli!Tak!Znów i tak po prostu!
Dzięki Ci Boże za taki dar losu!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.