Wróble i kot
Razu pewnego zebrały się wróble na
polanie.
Biesiadują, z tego spotkania
rozradowane.
Ćwir... ćwir... ćwir, ćwir... moi mili,
Gdzie żeście byli... kogo odwiedzili?
Podśpiewują, podskakują a... dokazują.
Nie patrzą wkoło siebie, nie obserwują.
Tak są w siebie zapatrzone, a sobą
zajęte,
Co w ich zwyczaju jest nadzwyczaj
niepojęte.
Nie widzą, że wśród traw kot się
maskuje.
Czai się w cieniu, do skoku szykuje.
Ptaków hałaśliwym zachowaniem zwabiony.
Podchodzi bliżej... bliżej,
zaciekawiony.
Wtem wrona z gałęzi drzewa się zerwała,
Czym niecnego kota przestraszyć musiała.
Poderwały się i wszystkie wróble do
góry.
Dopiero teraz spostrzegły kocie pazury.
Morał z tego taki dla nas wypływa:
Nie wiadomo, w jakim czasie i gdzie zło się
skrywa.
Czuwajcie o każdej porze i wszędzie,
Abyście byli gotowi, kiedy wróg
przybędzie.
Warszawa, 8 stycznia 2015 r.
Joanna Es - Ka
Dedykuję wszystkim Bejowiczom...
Komentarze (19)
Z przyjemnością przeczytałem wiersz niemniej jednak
brakuje mi tej płynności czytania:)
Z przyjemnoscia przeczytalam :)
kocham wróble bardzo najwięksi ich wrogowie to sroki
długim dziobem wybierają im młode z gniazd kocham
wróble kot wróbelkowi może nakukać ;)
dobry morał płynie z bajki (a może życia?)