Wschód słońca
Mała skorupa z dwoma żaglami przecina
mrok
mgły opadają powstały zjawy wytężasz
wzrok
cisza wokoło tylko nas straszy i nie wiesz
już
czy to co widzisz to lite skały czy może
kurz
Zza horyzontu promyczek wyjrzał nieśmiało
wciąż
wysuwa język cichutko syczy pełza jak
wąż
woda za burtą usypia zmysły i głaszcze
tak
że jeszcze chwila i całą wieczność będziemy
w snach
Stoję przy sterach i trzymam rumpel ile mam
sił
znów się oglądam za nami wody szeroki
kil
i w końcu oczy widzą wyraźnie świetlisty
cel
droga już prosta i bez tajemnic portowa
biel
...wszyscy jesteśmy żeglarzami...
Komentarze (18)
pięknie, lirycznie :) pozdrawiam, +
ładnie powiało optymizmem...pozdrawiam
Wiersz przyciąga uwagę . Rytmem, rymem i tematem.
Życie, jak żeglowanie, wcale nie jest łatwe.