Współistnienie
Gdy się poranek w dzień zamienia
i wychodzimy na wspólny spacer,
rzucasz przez ramię od niechcenia:
Ile też ja dla ciebie znaczę?
A gdy idziemy w dół wąwozem,
uspokojeni ciszą nizinną,
Powiadasz do mnie mimochodem:
chyba byś jednak wolał inną.
Tak brniemy w gąszcz niedopowiedzeń,
w smutkach zgubionych nieprzejednań;
pytałaś mnie już raz niejeden:
Na co ja jestem ci potrzebna?
A wspólne chwile są ulotne
i okupione wyczekiwaniem.
Po nich znów smutniej i samotniej,
bo zawsze kończą się rozstaniem.
Z przedziału patrzę znów przez okno,
jak mi twój obraz z wolna niknie
i głębiej chowam się w samotność,
choć nigdy do niej nie przywyknę.
Komentarze (20)
Tak jest, zgubił się ostatni wers przy wklejaniu. Już
poprawiłem. Dzięki za uważną lekturę. :)
Bardzo ładny, rytmiczny i mądry wiersz...podobnie jak
MamaCóra, . Pozdrawiam autorze:-)
Dzień dobry, mam wrażenie, że zgubił się ostatni wers,
a może myli mnie przecinek kończący trzywersową
ostatnią strofę tego ładnego wiersza.
ps.
ale głosuję
jest tak
ten co nie myśli też myśli [że nie myśli]
niewierzący też wierzy [że nie wierzy]
tu podobnie
"Współistnienie" bez współistnienia