Wszystko kiedyś się kończy...
Błądze po ciemnych korytarzach życia...
Wokół mnie wyciągnięte dłonie zamazanych
twarzy...
Splamione fałszem krzyki...
Skażone kłamstwem słowa...
Zroszone złością spojrzenia...
I gesty niosące ból i smutek...
Gdzie są moi Przyjaciele?
Gdzie są rażące przejżystością oczy?
Gdzie są niedoścignienie czyste słowa?
Gdzie są pachnące dobrocią gesty?
Gdzie są moi Przyjaciele?
Gdzie się podziali ludzie, którzy zamiast
serc mieli promyczki radości i
szczęścia?
Gdzie Ci, co mieli skrzydła?
Gdzie Ci, którzy mieli palące szczerością
łzy, które spływały po moich ramionach?
Boże...dlaczego zostałam sama?
Proszę o ziarenko litości...albo o
śmierć...
Bo aby żyć trzeba mieć chociaż źdźbło
sensu...
A mi brak wszystkiego, ja po prostu żyje
nieżyjąc...
Gdzie są moi Przyjaciele?!?
Trudno się pogodzić z utratą bliskich ludzi, ale później jest juz tylko lepiej ;)
Komentarze (2)
...bardzo smutne slowa..najgorsze sa chwile,gdy
zaczyna nam brakowac bliskich i szczerych
osob,czyjegos wsparcia i zrozumienia...ale zycie nie
moze byc tylko smutne...
Tak, masz calkowita racje, wszystko na pew
no sie kiedys skonczy, tylko tak naprawde niewiadomo
kiedy wiesz...