Wyjście ostateczne
Jak niewiele trzeba
By uśmiech wywołać
Aromatem chleba
Radością dokoła
Lecz maską na twarzy
Skrywamy przed światem
Że to śmiech rubaszny
Bo brakło na spłatę
A bank ci przypomni
Że zalegasz ratę
Nie chcesz swych potomnych
Straszyć takim batem
Szukasz rozwiązania
W kolejnym kredycie
Choć się przed nim wzbraniasz
Bo wiesz że zniszczy cię
Ale co masz robić
Gdy rosną procenty
Inflacyjne lody
Ludziom idą w pięty
Są też inne koszty
Których nie unikniesz
Chcesz rozwiązań prostych
Lecz problem nie zniknie
W końcu sąd poprosisz
On zmieni twój los
Upadłość ogłosi
Niech cię cmokną w nos
Komentarze (7)
Dobra satyra...pozdrawiam :)
Niejednemu się to zdarzyło, a są to ludzkie dramaty.
Upadłość firmy, czy konsumencka bywa wtedy jedynym
wyjściem. Pozdrawiam.
Z podobaniem dla satyry. +
Ja żyję wedle zasady: nie mam pieniędzy na koncie, nie
kupuję.
Serdeczności Owigo. :)
Niestety jak się bierze kredyt trzeba liczyć się z
tym, iż nie każdy może się nań porwać, ja nigdy
kredytów nie brałam, niezależnie kto rządzi, zawsze są
one pętlą na szyi...
Pozdrawiam.
to tak jest kiedy bezrefleksyjnie bierze się kredyty.
Pozwolę sobie za jobo,
pozdrawiam serdecznie.
To jest obraz rzeczywistości, coraz
powszechniejszej.
Samiśmy ich wybrali.
Głos mój i szacun jest twój!!!