Wymiar smutku bezkresnego
W wymiarze bezkresnego smutku
Przelewa się tęsknota.
Brudzę sobie nią dłonie,
Wkraczam na obszar życiowego błota.
Kroczysz tuż za mną,
Jesteś kilka kroków dalej,
Usypuję własnymi rękami grób ideałów,
Nie przejmuję się Tobą wcale.
Już mnie nie dogonisz,
Już mnie nie złapiesz,
Pogubiłeś się,
Nie możesz dostrzec sensu w tej przedziwnej
mapie.
Od miłości do nienawiści nie tak daleko,
Miłość znajduje się za morzem,
Nienawiść za rozległą rzeką.
Popłynę, wsparwszy się o życie,
Wypadnę z łódki,
Umrę w konkretnym niebycie.
Teraz wciąż miewam sny
O poplamionej krwią swych ideałów mapie,
Słyszę wciąż jak sen się budzi,
Głośno i przeraźliwie sapie.
Boję się samotności.
Jeżeli powrócisz znów,
Posunę się do ostateczności!
dzięki za głosy w poprzednim, zresztą pierwszym publikowanym tu wierszu;)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.