Wynajmuję pokój
Wynajmuję pokój
na najwyższym piętrze
aby wyjść na balkon
i nie widzieć wyraźnie nędzy.
Opłacam pokój
na niewielkim obszarze.
Nie ma tu gdzie zakopać topora
wojennego.
Najwyżej powiesić go nad łóżkiem.
Albo lepiej miecz do góry rękojeścią.
Wynajmuję spokój
- żadnych lamentów zza ścian!
Żadnej prawdziwej muzyki!
Tylko radio
bo mu płacę, by był w nim tępy spokój.
I nie chcę przejmować się niczym.
Choć widzę czasem w nocy, jak obraz się
rusza na ścianie.
Chociaż słyszę w tej ścianie dziwne
zakazane przecież pukanie.
W ramach pokuty.
Dostaję w końcu odpuszczenie grzechów.
I sobie odpuszczam.
I w kiblu spuszczam te
zbyt długo dojrzewające myśli.
Wynajmuję pokój
- drzwi frontowe z dala od wojny.
A na tyłach wroga... w rogu telewizor.
Ufff, opłacona tępota, gdy na plaży
spiekota.
Żarty, z których śmiać się jest sztuką.
Ale ważne, że pokój i spokój.
Może moje pieniądze idą na cele
w których codziennie zamykają czyjś
rozpaczy krzyk.
Lecz nic to
- wykupuję mszę - odkupienie win.
Komentarze (1)
oj, dobre... jak widać z pieniędzy można sobie
zbudować więzienie