Wypad za miasto
droga wężem uciekała za miasto. wiła się
obrastała wiosenną, soczystą zielenią.
rozłożyste ramiona drzew falowały
plątały gałązki kojącego namiotu.
Nowy Dwór jest jak mały kundelek:
przyjazny,
ciepły. domy witają rzędem po obu
stronach
wstążki kocich łbów. tuż za wsią szpaler
kasztanów
macha listkami; cicho żegna
odchodzących.
pamiętam żółty dom z kutym płotem, oczko
wodne z małymi rybami, drewnianą
stodołę, różnobarwne kwiaty i pięć psów.
miałam tak mało rąk - łasiły się
jednocześnie.
południe wyznaczyło czas powrotu
szkoda, pewnie kiedyś wrócę tam jeszcze.
01.05.2009
Komentarze (34)
świetnie spędzasz czas, też wyjechałam i odpoczywam,
cudowny wiersz, pozdrawiam :)
wypad wypadł jak koń kasztan spod kasztanowca.
podobało mi sie wczoraj,dzis zdania nie zmieniam
Też lubię wypady ale za wieś, bo mieszkam na wsi ;-)