wypadek
ty nie wiesz, nie widzisz, nie czujesz.
jestem teraz, tu dla ciebie.
nie widzisz.
myślisz, że wiesz wszystko.
a nie widzisz.
mawiasz, że oczy nie dostrzegą wszystkiego,
co zobaczy serce.
ale ty i tak nie widzisz.
masz zamknięte oczy.
otwórz je, proszę.
chcę jeszcze raz spojrzeć w twoje błękitne
oczy.
widzą mnie ludzie przechodzący obok
a ty nie umiesz!
popatrz na mnie!
wyciągam do ciebie rękę.
otwórz oczy i ją złap.
pomogę ci wstać.
ale.. kim jest ta kobieta?
dlaczego ją widzisz?
dlaczego na nią patrzysz, kiedy jestem
obok?
dlaczego łapiesz jej dłoń, a mnie
ignorujesz?
dlaczego ten mężczyzna ubrany na biało
prosi, abym się podniosła?
dlaczego wokół mnie jest tyle aut?
dlaczego leżysz na ulicy?
kochanie, ty krwawisz...?
dlaczego idziesz z tą kobietą?!
wracaj!
już! natychmiast!
dlaczego nawet się nie pożegnałeś...?
- on nie żyje - dochodzą mnie głosy z
otaczającego nas tłumu.
wtedy ja padam na kolana, raniąc nogi
i znów wyciągam do ciebie rękę.
odrwacasz się i szepczesz najciszej jak
tylko możesz,
ale ja usłyszę cię zawsze.
- kocham cię.
dlaczego inni tego nie widzą?!
DLACZEGO?!
dlaczego tak dziwnie na mnie patrzą, kiedy
krzyczę do ciebie
- ja ciebie też! nie opuszczaj mnie!
trwaj wiecznie przy mnie!
wróć! udowodnij, że miłość istnieje!
ale już jest za późno.
ty odchodzisz z kobietą, która prowadzi cię
przed siebie.
a ja... ja?
nie ma już mnie. wyrywam się i zaczynam
biec za tobą.
gdy nagle niefortunnie wpadam pod
ciężarówkę.
jesteś. wróciłeś. widzisz.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.