Wytchnienie
W pustelni brata Jana
jesień, cisza i spokój,
dusza ukołysana,
oddech lekki, głęboki,
miłe dla oka lasy,
pola mgłą wyścielone,
miękkie kontury rana,
za dnia zdobione złotem.
Niczym koc zielony
ozimina puszysta,
hen pofalowała
pagórkami wzorzysta.
Na przemian obnażono
pasy tłuste, ziemiste,
poprzeplatane gliną
w warkocz z jaśniejszym piaskiem.
Nieba tu pełno, wkoło,
więc utula, co ziemskie,
bez początku i końca
w ciszy jesteśmy świętej.
Komentarze (10)
Te wzgórki i wyciszenie przemawiają do mnie
idyllicznie. Tak samo jak warkocz z jaśniejszym
piaskiem oraz pełnia nieba. A propos, pustelni, czy
nie św. Jana z Dukli przypadkiem? Serdecznie
pozdrawiam.
Pozdrawiam ciepło z podobaniem dla ciepłego wiersza :)
Czasem jest taka potrzeba, by zaszyć się z daleka od
ludzi i wrzawy miast.
W pustelni można odnaleźć spokój duszy i ciszę, można
przewartościować życie.
Pozdrawiam serdecznie.
Fajnie tam!
Głos mój i szacun jest twój!
Z pustelniami tak bywa - kuszą człowieka i wydają się
miejscem wytchnienia i ucieczki od zgiełku świata.
Jednak kiedy się w nich znajdziemy - bardzo szybko
zaczynamy tęsknić za tym zgiełkiem.
Cisza bywa zbawienna, ale z czasem może zbytnio
dźwięczeć,
ja jej na stale nie lubię, ale od czasu do czasu,
owszem, choć kocham również miasta odgłosy.
Pozdrawiam, nie z pustelni, lecz z przytulnego
mieszkania.
Pięknie jest w tej pustelni, a ja lubię takie miejsca.
Pięknie i obrazowo.
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo mi się podoba ten jesienny obrazek...
Pozdrawiam Marce:)
Wspaniały obraz wyczarowałaś z atmosferą wyciszenia w
pięknie przyrody. Pozdrawiam cieplutko z podobaniem,
pomyślności:)