Wyznanie
Bo gdy umrę będę szczęśliwy
jak Gałczyński na swych wyspach szczęśliwy
był
Nie będę żalił się, bo nie mam komu!
Nie będę płakał, bo łzy nie pomogą.
Prośby, groźby i inne nerwy nic nie
zdziałają
Wiem, że muszę być silny, nie popadać w
depresje -
kontrolować agresje!
Wciąż chwalić życie radosne.
Z uśmiechem czekać na wiosne.
Bo zima źle mi sie kojarzy
Z bielą - intensywną bielą,
którą jak dziś pamietam- gryzła w
oczy...
a może raniła nos?
Biel tak silna jak grad w letnie
popołudnie...
A te biedronki, które latały tu
wczśniej,
do swych schronów poleciały prędko
i ustało życie płynne.
Dobrze że ten czas minął...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.