Wyznanie
Dla Roberta
Po drugiej stronie stolika
Szepcząc w duszy zaklęcia
Czułam Twój dotyk kiedy rozmawialiśmy
Były oczy pełne nadziei, by ta miłość nie
roztopiła się jak topniejący śnieg
za naszym wspólnym oknem zatraconych gdzieś
serc
Potem wtuleni, jak niewidomi
Uważnie poznawaliśmy się dotykiem
Splecione dłonie, szepty do ucha
Muzyka naszych ciał, piękniejsza od
ciszy
Dziś nie obiecuje Ci wiele
bo prawie tyle co nic
Najwyżej pogodne dni
uśmiech na twarzy i dłoń w potrzebie
Obiecać mogę światło świec
ciszę poranka i dzikość serc
Nie obiecuje nic
a jednak tak wiele
Bo siebie
Kocham
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.