Za oknem codzienności
Za oknem smutek i przygnębienie tli się
nieubłaganie.
Szarość i ponurość rozchodzi się mgłą na
wszystkich ludzi.
Wiatr trąca z drzew ostatnie liście
życia,
wszystko jakby umierało...
Jakiś mały chłopczyk nie może znaleźć
swojej mamy,
płacze i jak najszybciej chce wtulić się w
jej ramiona.
Na twarzach wszystkich ludzi widnieje
bezbarwny smutek.
Lecz nie!
Jedna kobieta uśmiecha się.
Wiatr głaszcze jej włosy falą sztormu ,
a zimny jego powiew maluje na jej
policzkach bladoróżowe rumieńce.
Podchodzi ona do małego chłopczyka i mówi
mu, że wie gdzie jest jego mama,
a tym samym sprawia uśmiech na jego mokrej
od łez twarzy.
W tej chwili przez wielkie ciemne chmury
wydostaje się promień słońca,
cząstka nadzieji i szczęścia.
Jak to dobrze, że jestem w domu i,
że w kazdej chwili mogę zasłonić moje okno
codzienności.
Komentarze (2)
czasem bardzo potrzebne są takie osoby, które dadzą
nam nadzieję i obdarują nas uśmiechem... bardzo ładny
wiersz:)
interesjący. zwłaszcza zakończenie intrygujące. ładny
+