za tchnieniem wiatru
Za tchnieniem wiatru,
za ostatnim słowem-
rzuconym w przestrzeń,
kiedy ucho Twoje
nastawione czujnie
słuchało dźwięków
lecz słyszeć nie chciało,
odszedłeś....
Nim usta nieme
dźwięk wydały głośny,
nim słów Twych strzępki w całość
połączyłam
dla kogo śpiewasz tchnieniem ust
bezgłośnym?
Wraz z cisza nocy
zagłębiam się w siebie
czubkami palców ...wzrokiem gnam po niebie,
wśród białej drogi okraszonej łzami,
szukam twych śladów..
Gdzie jesteś?- pytam
Gdzieżeś jest....kochany...
Zabijają słowa, czyny moje , Twoje
Paszport niebyły
nie ważny, nie przyszły
z zielenią plączą się krwi mojego znoju
krople, na rękach ich- i ziemi nie mojej -
wykwitły
strzeliła gałąź
strach w źrenicach błądzi
chcę stamtąd uciec,
chcę być w końcu wolna
bo dusza jękiem wciąż woła o spokój!
A ciało marzy, pragnie, gdzieś podąża.
Za złem , za wzrokiem nocy
poszłam....chwile
żar papierosa oświetlał przestrzenie..
gdy zgasł,
zdałam sobie sprawę,
ze właśnie zgasło kolejne istnienie.
A ja wciąż żyje,
życie w krąg rozkwita
Biorę je w rękę,
traw zapach upaja
na niebie ptaki,
a w Twoich źrenicach
jakby czas stanął.
Jesteś jako skała.
Jak posąg w skale wyryty, w przeszłości.
Na wieki ludzkie patrząc z pobłażaniem
wzrokiem odbitym w toniach wód
przyszłości-
ja w tychże wodach jestem rybką małą
i choćbym chciała, doskoczyć nie mogę
do ust , wyrytych ręką mistrza dłuta
i patrzę z dołu jak kropla po kropli
deszcz w Twoim ciele rzeźbi swe koryta.
Przyszłość w przeszłości zawrzeć się
potrafi
więc teraźniejszość wielkim jest
niebytem
Ty jesteś fikcją, ja...życie jest mitem?
Za czym więc tęsknisz? O czym marzysz
świtem...?
2003.06.08
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.