Zabij nas, Boże!
Raniej na matmie w swoim zeszycie
Pisałem, że kocham życie nad życie.
Mówiłem wszystkim, że świat ten jest
piekny,
Jak poznałem go lepiej, serce mi pękło,
Bo w nim nie ma nic i nigdy nie było,
Co by kochało się i o co się biło.
Spłakany teraz strofy swe tworzę
I proszę Jezusa: Zabij nas, Boże!
Dawniej biegałem po szkole radosny,
Cieszyłem się bardzo z nadejścia wiosny.
Mówiłem wszystkim, że szczęście nas
czeka,
Wierzyłem w dobro, wierzyłem w
człowieka,
Marzyłem o pięknym i dobrym świecie,
Jak poznałem go lepiej, spostrzegłem te
śmiecie
I oczyścić ten świat nic już nie zmoże,
Więc proszę Allaha: Zabij nas, Boże!
Wierzyłem beztrosko w miłość agape,
Wierzyłem w najlepsze wtedy przed laty.
Próbowałem innych przeciągnąć do siebie,
Lecz zgasła nadzieja, jak gwiazda na
niebie,
Gdy zrozumiałem, że wszyscy żyjemy
daremnie
I dla ziemi korzyści nie ma ode mnie.
Więc schylam się nisko modląc w pokorze
I proszę Buddę: Zabij nas, Boże!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.