Zachód słońca...
>>
Kiedy tak na morze patrzyłam,
zachodziło słoneczko jaśniejące,
Zrozumiałam , że najpiekniej w świecie
zobaczyłam....
Jak zachodzi słońce....
Niebieskie niebo je żegnało,
wraz ze smutkiem sciemniać się
zaczęło...
A chmurkom płakać się chciało....
A ja zadałam pytanie....
....dlaczego?!...
Chmury nie płaczą łzami ,
niebo nie smuci się tak ...,
a czemu błyskawica nawet nie trzaśnie?!
Bo.... czasami....
nikt z nich nie zaśnie....
Ale potem słońce wraca ,
i wszystko jest w porządku...
Ono uśmiech i radość przywraca ,
a ja siedzę w małym zakątku...
I cieszę sie z wyobraźni, którą mam ,
I cieszę się z powrotu słońca
świecącego...
Ale ja wszystko dam ,
by znów zobaczyć choć cień zachodu słońca
wspaniałego....
>>
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.