Zachód słońca nad Hamiltonem.
Kończył się radosny, ciepły dzień
majowy.
W cichutkim pomruku wdzięcznej słońcu
ziemi
milkły śpiewy ptaków i ludzkie rozmowy.
Świat jak by zasypiał w cudownej
zieleni.
Słońce na zachodzie wielkim kręgiem
stało.
Długie lśniące iskry sypią się po
niebie.
Górą jeszcze gęstsze wielki las
przesiało.
Płynie nad jeziorem i podziwia siebie.
Już bliziutko ziemi, prawie że już
tonie.
Cień się wciąż wydłuża, zmrok ogarnia
miasto.
Jeszcze raz się żegna, śle iskry w
pokłonie,
dzisiaj dzień był długi chyba pragnie
zasnąć.
Nagle rzuca ogniem, czerwienią zabłysło,
wnet z chciwością spija długie swe
promienie.
Opada, odchodzi tam, skąd rano przyszło.
Siwa mgła opada, rozmazując cienie.
Komentarze (25)
Przepiękny obraz namalowałaś, Bronisławo. Jestem
zauroczony.
Może kiedyś jeszcze zawitam do Ontario i zobaczę na
własne oczy ten zachód słońca nad Hamilton :-)
Pozdrawiam serdecznie :-)
Obrazowo ujęty temat. Wiersz opisem rozbudza
wyobraźnię czytelnika.
Pozdrawiam.
Marek
Uroczo o naszym słoneczku :). Pozdrawiam serdecznie :)
obrazowo ,pięknie napisane...
pozdrawiam :)
Przepiękny opis.
Piękny i malowniczy obraz zachodu słońca. Urocze
strofy :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Piękny obraz zachodzącego słońca
serdeczności:)
Piękny opis.
@jastrz
Rozumiem, że opada pod horyzont / ziemię, a że w innym
miejscu, to bez znaczenia msz.
Pozdrawiam
Uroczy obraz wyczarowałaś. Oczami wyobraźni magię
zachodu słońca czytając przeżywałam. Udanego i miłego
dnia z pogodą ducha:)
Piękny wiersz. Lubię zachody słońca. (Wschody nieco
mniej, bo zazwyczaj jeszcze śpię o tej porze.) Tylko
mam wątpliwość: czy rzeczywiście słońce "Opada,
odchodzi tam, skąd rano przyszło"? Przecież przyszło
ze wschodu, a zachodzi po drugiej stronie widnokręgu.