Zadyma na Saharze
Dla wszystkich czytelników cierpliwie czekających na moje przygody z Łapą!
Wpadł do mnie dowódca wojska Bazy
Polskiego z rozkazami w Egipcie, bo tam
akurat przebywałem i mnie wyciągnął na tę
misję. Stwierdził, że nie ma do tego ludzi
takich jak ja, a do tego mi towarzyszy
dzielna jaguarzyca Łapa.
Kiedy lecieliśmy śmigłowcem nad Saharą
wyjaśnił, że na pustyni jest spory oddział
Talibów, którzy nie dość, że są uzbrojeni
po żęby to są w posiadaniu głowicy atomowej
wycelowanej w Kair.
To zadanie może wykonać pojedyncza
jednostka, która podstępęm zneutralizuje
zapalnik głowicy i dyskretnie wezwie wojsko
zjednoczonych krajów do zneutralizowania
talibów.
Zostałem wysadzony na środku pustyni
jakieś kilkaset metrów od bazy wroga. -
Łapa zawarczała gdy wyskakiwała.
Miałem złe przeczucia, które się
potwierdziły gdy przekradliśmy się w
przebraniu Araba i jego psa - ciężko nie
było ubrudzić Łapę na czarno, wystarczyło
kilka nabojów czarnego atramentu z pióra
rozmazać na centkowanej siersci
jaguarzycy.
Kiedy już byłem na miejscu moje przeczucia
były na sto procent potwierdzone, to nie
kto inny jak sławny oddział Zenobiusza
Taliba. - Westchnąłem kręcąc głową.
No to zaczynamy, korzystając z
kieszonkowych przewodników Islamu
wiedziałem jak się przywitać itd. Kiedy ich
podejrzliwość zmalała, wtedy ja
przystąpiłem do akcji. Dyskretnie
odłączyłem zasilanie głowicy, a następnie
udając, że idę za potrzebą, wykorzystałem
nadajnik w zegarku by wezwać wojsko.
Natychmiast zdjąłem szatę Araba i
pochwyciłem łuk mrucząc.
- No to zaczynamy zabawę, a raczej
zadymę!
Rozpoczęła się strzelanina, ja dostałem w
pierś z od taliba z Beretty, ale na
szczęście kamizelka mnie uratowała. Łapa od
tyłu zagryzła mu zęby na klejnotach,
wyobraźcie sobie ten dźwięk. Coś jak pijany
pawian wydający odgosy godowe.
Kiedy wpadli komandosi rozpoczęła się
zadyma na całego, niestety kilku talibów
dało drapaka przez pustynie do małego
pojazdu i jak zwykle nawiało nam. Czy ten
Zenobiusz Talib wkońcu da za wygraną? Nie
sądze!
- Świetna robota Tomku - rzekł generał. -
Coś mi mówi jednak, że tan przeklęty Talib
nie powiedział jeszcze ostatniego
słowa...
Mrugnąłem dwa razy i byłem przed kasą w
supermarkecie i płaciłem. Kiedy z zakupami
przyszedłem do domu, natychmiast spisałem
wszystko na papierze bo oczy nie pozwalają
w komputer długo sie patrzeć. Następne dwa
tygodnie po zdaniu zapisałem wszystko na
komputerze i w efekcie wrzuciłem do neta.
Do następnej przygody kochani, Hej!
Nigdy nie rezygnujcie z marzeń bo to że coś
nie dzieje się akurat teraz wcale nie
znaczy, że już nie nastąpi!
Pozdrawiam Serdecznie
Tomek!
All rights reserved
Dziękuję za wszystko,za każdą opinię, głos i komentarz oraz za wszystkie cenne rady!
Komentarze (29)
niezła zadyma :)) pozdrawiam
aż strach się z Tobą na zakupy wybrać ;-)
Miałem już przyjemność przeczytać to świetne
opowiadanie. :)
Pozdrawiam serdecznie Tomku.
Zdrowych, Radosnych, Rodzinnych Świąt dla Ciebie i
Twoich Bliskich :):):)
fajna opowieść i klimat.
U Ciebie, jak zwykle,cudowne przygody,szybka
akcja,ciekawy temat.Też myślę że to jeszcze nie
koniec.Pozdrawiam serdecznie.
ciekawe opowiadanie
Kto cierpliwy, ten doczeka, pizna dalsze przygody
sławnej Łapy w innym świecie, islamu w przebraniu,
pozdrawiam ciepło
Przypomniałeś mi książki Adama Szklarskiego o
przygodach Tomka Wilmowskiego. :)
Pozdrawiam
Przepiękna przygoda, nie miałem możliwości wcześniej
tytaj zajrzeć, pozdrawiam serdecznie;)
Masz niesamowity talent do pisania opowiadań z
przygodami Świetna robota Tomku Ja z Talibami nic nie
kombinuje :)))) Pozdrawiam serdecznie
wciągający opis przygody jak zawsze z przyjemnością
czytam:-)
pozdrawiam - masz racje nie rezygnujmy z marzeń:-)
Takie opowieści sprawiają, że potrafimy marzyć...
pozdrawiam serdecznie :)
Jak zawsze klimat jest i wciągająca opowieść :)
Pozdrawiam serdecznie +++
Miło spędziłam czas z Tobą i Łapą na pustyni. Warto
było.