Zaginiony listonosz
od dawna szukał ulicy której nie ma w
planie
trzymał w dłoniach pęk nienapisanych listów
atramentem w kolorze czerwieni
od lat czekała w domu bez adresu
niewidzącym wzrokiem spoglądała w oczy
mlecznym jak mgła wspomnieniom
purpurą zachodzącego słońca
wypatrywała białego gołębia
w nadziei na jeden list
autor
BOBASEK
Dodano: 2009-09-24 08:25:20
Ten wiersz przeczytano 459 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (3)
Tak wiele nadziei i oczekiwania - bardzo ładny wiersz
- chociaż smutny.
bo czasem trzeba zdecydowania 'ponadplatonicznego',
westchnienia są cudne ale w końcu zawsze chce się
więcej. pozdrowiska!
Miłość rodzi się z przyjemności patrzenia na siebie,
jest karmiona koniecznością widywania się, a kończy
się niemożliwością rozstania!