zagubiona w...
Idę sama
po szarym chodniku,
mijam ludzi kolorowych
otacza mnie wysoka ściana...
zapluta i obdrapana.
Podziwiam swój
niewyraźny cień,
rzucany gdzieś na ścianę...
Czuje pustkę w całym ciele
Padam nagle na kolana.
Patrze w sufit...
A on na mnie,
swoimi szarymi oczętami...
Czuje jakby śledził mnie,
I Przygniata mnie ta barwa.
To wszystko tak zawładnęło mną
Że zaczęłam szukać wyjścia...
wyjścia z tunelu
w, którym byłam
i zostanę chyba do końca...
Czemu czuje się tak dziwnie?
Czemu tak szybko oddalacie się?
Wyrwijcie mnie z tego piekła!!!!
Szare ściany walą się.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.