zamarzniętym deszczem poezji
poeta
skłania oczy
wodzi wzrokiem
po małych światach egzystencji
z zeszytem pod pachą
waży słowa wagą ciężką
uśmiecha się bezbarwnie
w zapewnieniu że lekko stoi
stoi
na głowie by stać
będąc sobie kroplówką
rozkłada nogi przyjmując zimne dawki
mącą krew w galopie wnętrzności
patrzy na mnie
z góry
gdy siedzi na chmurze wysoko
opada deszczem na ramiona duszy
wyżej
czuję poetę
na gęsiej skórce
gdy oswaja mnie
z chłodem samotności
miotany wiatrami emocji
bezdusznie
w powodziach serca dzikości
Komentarze (2)
wiersz świetny :) i te inwersje :P nie wiem dlaczego
ale strasznie mi się podobają, sam też nieraz
używałem... i też poczułem poetę w dzikiej przestrzeni
monitora ;) pozornie nieczułej
W bardzo dobrym stylu...trafione myśli i
metafory..pozdrawiam