Zamiana
Stoisz tam,
przenikasz swoim wzrokiem moje ciało.
Nie dotykasz mnie,
a jednocześnie tak bardzo ranisz.
Każda kolejna sekunda wypala we mnie
dziurę.
Z szyderczym uśmiechem na twarzy patrzysz
na mnie.
Patrzysz.
Patrzysz.
Udaję, że to nic dla mnie nie znaczy,
nie ma żadnego wrażenia.
Maska zakrywa cierpienie.
Maska zakrywa ból.
Upadam.
Upadam.
STOP!
Nie pozwolę, nie upokorzysz mnie.
Na chwiejnych nogach,
powoli,
z biegiem czasu
podnoszę się.
Teraz ja jestem katem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.