...nie opuszcze cie aż do smierci..
Dla mojej ukochanej Agusi....:***
Krotka chwila, marzenia wiatr poszarpał
Zbyt szybko, zbyt wiele z mlodosc zabral
Nie zgasil siebie, lecz stracil swoj sen
Ten widok powraca, zabijajac kazdy dzien
Jego oczy, kiedys tak cieple i
szczesliwe
Staly sie zimne, nieobecne, tak bardzo
placzliwe
Nie raz do Boga kierowal pytanie
Dlaczego? czy cos gorszego jeszcze sie
stanie?
Nie znalazl jednak nigdy na nie
odpowiedzi
Rozmysla, i cierpi, gdy pod gwiazdami
samotnie siedzi
Wiedzial ze tylko on jest winny, ale czemu
ona?
Ta jedyna, ukochana, najwspanialsza i
wyśniona
Nie znal slow ktorymi moglby ja
przepraszac
Chociaz ona potrafila mu wszystko
wybaczac
Wciaz nie wierzyl w to co sie stalo,
...moje Kochanie!
Ta chwila, jej oczy, ten strach, to na
zawsze w nim zostanie
Mowila, nigdy ja i ty, lecz juz na zawsze
my
Te slowa na jego sercu pozostaly jak
blizny
"...oraz to, ze cie nie opuszcze az do
śmierci"
Czy go oszukala?gdzie teraz jest?on tak
bardzo cierpi
Nie raz powtarzal, Boże, chcialem to byc
ja!
Tak nie nie stalo, ...zgineła ona...
Gdzie wtedy byles?dlaczego zycia nie
ocaliles?
Dlaczego wczesniej ich milosci... lub
obojga nie zabiles?
On tu, ona tam, chodz ciało daleko, on nie
jest sam
Ona w jego sercu, w jego myslach i snach
I na zawsze już... moj Aniołek...
pozostanie tam...
jesteś dlla mnie wszystkim Skarbie.....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.