W zaufaniu
Daty w kalendarzu ulatują w niebyt,
każdy dzień przynosi kolejne zmęczenie.
Z nowym wschodem słońca budzisz się, by
wierzyć,
że darujesz chwilom, co w tobie
najlepsze.
Przychodzą momenty zwykłego zwątpienia,
że już nie podołasz bieżącym zadaniom,
bo najmniejszej siły w arteriach już nie
masz.
Tryby się zużyły, a nowych nie dano.
Ale też pomimo, na przekór naturze
(nie zawsze pojmując, skąd wezbrana
fala),
wchodzisz na tę samą ścieżkę, bo nie
umiesz
sprzeciwić się życiu mówiąc:- Ja
odpadam.
I nawet nie liczysz na pochwalne gesty.
Pospolite rzeczy giną gdzieś w popiołach.
Ufasz bardzo mocno, że wciąż w ciebie
wierzy
i pogłaszcze, kiedy u stóp Jego skonasz.
Komentarze (20)
Wiara jest potężną bronią.
"w Ciebie wierzy" ciebie, chyba z małej litery
Ładny wiersy, ale...
"u stóp Jego skonasz."
zbyt górnolotnie.
Ale to tylko moje zdanie.
Miłego dnia.
Piękny wiersz i dobra refleksja. Pozdrawiam.
Piękna refleksja... Czasem to zaufanie podtrzymuje
człowieka przy życiu.