ZAWSTYDZENIE
I tak we wzrastającej miłości żyje na morzu
toni
Na przekór liści złotych szumieniu
I wirujących gałęzi nocnych burz
niszczeniu
Wtapiam dłonie w mokre policzki
W oczach twych wzrok mój tonie
Zaczesuje do tyłu
Na kark
Mokrym piórem włosy na łonowy wzgórek
Zaprzeczając szyi w tył osunięte nie
Obejmuje łopatki łokciem
Bo zimne są noce księżycowe
Bez deszczu ciepłych kropel
Co z nozdrzy w uśmiechu trzepoczą
wargami
Zmienione kolory w pąsy na licach zaspanych
W niepewności mimiki twarzy zażenowanych
Zerkające skronie na piersi przepiękne aż
po pępek
Nie do końca akceptowane
Ale prze ze mnie tak bez granicznie
ukochane
Miejsca zakazane
Na zgrabnej ambonie
Mądrych dwucieniach zapracowanych
Niedocenianych..
i znowu śnisz mi się na tle zielonych lasów i nieba błękicie .... nie ma cię na jawie bo jesteś w snach tak realnie wole sny gdzie jesteś sobą niewzruszony wpływami z zewnątrz
Komentarze (1)
Zmysłowy
Słowa pokazują obrazy,
widać tak wyraźnie że aż chce się dotknąć.