Słowik szary
Gęstwiny zielone
Mgławicą upalną
Zasnuły się w wirujące powietrze
Nawoływały mnie dzisiaj
Przegrzane zakamarki przy
Leśnej polanie
Ukośnymi promieniami słońca owiane
Ciemno zielona knieja bukowa
Wyobraźnie rozgrzewa
I woła mnie bym przyszła samotnie
W najgłębsze jej zarośla
Tam z daleka od rzeczywistości
Ukaże mi swoje tajemnicze oblicze
I znowu podzieli się niebo na de mną
A ziemia przytuli mnie do serca
Zasnę wśród cichego wiatru
Między starymi drzewami
Zapamiętując zapach mchu świeżego
I śpiewu słowika szarego
Ze snu wybudzi mnie koń biały
Na grzywie zawieszę mu myśli moje
Nich już nikt się więcej o mojej miłości
nie dowie
Tylko ty możesz ją wyczesać
Lecz już bardzo spokojnie
Bo spłoszyła się chyba na zawsze
I jest tylko dla mnie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.