zbawienie tułacza
pochmurny dżdżysty szary dzień
wiele jest takich w roku
mały kościółek w centrum wsi
a wokół święty spokój
do środka wszedł tułaczy ktoś
ze zniszczonym bagażem
położył go na jednej z ław
i klęknął przed ołtarzem
odczytać można z ruchu warg
że modli się żarliwie
pokornie schylił szary kark
po czym zapłakał tkliwie
a w oknach przy zwieńczeniu ścian
mieniły się witraże
każdy przedstawiał jakiś plan
na wszystkich święte twarze
gdy słońce wyszło spoza chmur
i weszło do świątyni
świetlista postać w tęczy piór
gest pojednania czyni
na piersi zrobił krzyża znak
dziękując za łaskawość
i ruszył na tułaczy szlak
pokonał swoją słabość
od tamtej pory nie jest sam
ma obok przyjaciela
wędrować będą aż do bram
które to Bóg otwiera
Komentarze (30)
Ładnie z wiarą.Pozdrawiam.
Najfajniejsze witraże widziałam w kościele w Dinant w
Belgii. Mega.
Pozdrawiam :)
Ładnie w temacie wiara.
Pozdrawiam
Poruszający... pozdrowienia
dobrze się czyta
Pozdrawiam serdecznie
Wzruszyłeś.
Pozdrawiam :)
Pieknie i wzruszająco napisane :) Świetny klimat :)
Pozdrawiam :)
Prosta historia, a ile magii ma w sobie.
z takim towarzyszem łatwiejsza tułaczka.
Nie bywa łatwy taki los tułaczcy
miłego dnia:)
ładny.... wpada do serca... pozdrawiam
Piękny wiersz.Złapało mnie za serce. Ja też przeszłam
srogi tułacza los.
Pozdrawiam serdecznie.
od tamtej pory nie jest sam
ma obok przyjaciela
wędrować będą aż do bram
które to Bóg otwiera
Ładnie opisany los tułacza. U Boga zawsze bezpiecznie.
Pozdrawiam.
Bardzo symboliczny ten gest pojednania - w pięknej
oprawie. Pozdrawiam:)