Ze słońcem w dłoniach
Powiem dziś słówko w obronie słońca.
Gdyby nie ono - barw by nie było,
ulotnych tańców wierszy natchnionych,
które są dla mnie do życia siłą.
Gdy świtem wstaje z ciszy i mroku,
rozlewa w dzbany słodkie nastroje,
zbłękitnia myśli, zieleni słowa,
uśmiech rozszerza na nas oboje.
Potem przetacza się przez codzienność,
pląsa w rozbłyskach, muska w powiewach,
manifestuje ciepłem - przyjemność.
Przyjmuję sercem rozkosz tych przemian.
A gdy wieczorem spać się układa,
rumieniec barwi lico złociste,
pod stopy ścieli czas uciszenia,
pęta marzeniem strugi ogniste.
Chłonę czar zaklęć znad horyzontu,
bo wtedy lżejszy staje się ciężar,
wewnątrz nas pełno nadziei jutra.
Ze słońcem w dłoniach - czas się
wypełnia.
Komentarze (16)
barwny spokojny jak bezwietrzny upalny dzień na plaży
:) podoba się