ZEMSTA
Zakochać się prosto, lecz trudniej bez wzjamności
Nie wiem czemu tak zrobiłeś,
być może się bałeś,
być może szydziłeś,
być może chciałeś abym cierpiała,
abym płakała i ciebie błagała.
Ale ja jestem silna,
szczęśliwa lecz naiwna.
Nabrałam się już nie raz
na świecący mocno w twych oczach blask.
Lecz zrozumiałam teraz pewien fakt,
że ty zawsze byłeś beznadziejny tak.
To tylko moje wymysły i chore po nocach
piski
stworzyły cię w mojej główce bez wad.
Tak naprawdę nie da się z tobą gadać.
Wszystkich traktujesz jak kat.
Zjeżdzasz, obgadujesz i usuwasz na ostatni
plan.
Nie wiem czemu dałam sie nabrać,
widocznie głupia jestem tak.
Ale już nigdy nie dam sie wrobić,
będe twrada odtąd jak głaz.
Mam cichą nadzieję,
że bedziesz kiedyś jak my,
ktoś cię oszuka, zrani
i nie urani żadnej nad tobą łzy.
To będzie taka moja zemsta,
a uwierz mi, że predzej czy poźniej
spełnią sie moje złowrogie sny
i natrafisz na tak samo złego człowieka
jakim jesteś
TY
aby każdy sznował innych
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.