ZGUBA
O jakże boleśnie odczuwam brak miłości,
Miłości do siebie!
Kogoś kochać, owszem trudne, ale możliwe
I bywa częste… kochanie kogoś!
Siebie kochanie…
nie tylko trudne, wręcz niemożliwe,
wierzcie!
Patrzę w swe oczy, choć lat przybywa,
One wciąż młode … dusza
młoda…
Patrzę i czuję, miotanie się nieustające
między tym
Co mogę a czego chcę.
Marzenia, …. to cele czy mrzonki
Nieokiełznanej małżonki?
Wybaczam sobie wszelkie złe drogi,
Gdyż w dobrej mierze były wybierane.
Odpuszczam własne złości,
Gdyż wywołały je okoliczności.
Podziwiam ciężary przeze mnie
przenoszone,
Mimo wewnętrznej mej kruchości.
Często przez los mi podrzucane,
i ukrywane przed światem łzy mej
małości.
Szanuję w sobie, upartość i wiarę w lepsze
jutro,
Która doprowadziła mnie tutaj…
Do miejsca i czasu, gdzie łkam i skamlę
Pytając dlaczego … dlaczego, gdzieś
siebie zgubiłam!
Rozglądam się, bezradnie wypatrując
…
A tutaj niezmiernie smutna pustka!
Iskierko nadziei, zapłoń! rozwiej ten
żal
Pozwól uratować siebie, tak bardzo, bardzo
mi brak
Miłości…, miłości do siebie!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.